Udało się stworzyć swoje CV i
list motywacyjny i wysłać je na konkretne oferty pracy? Pojawiło się zaproszenie
na rozmowę kwalifikacyjną? Nareszcie. Przychodzi czas spotkania. I tu warto
pamiętać, że istotne jest nie tylko przygotowanie merytoryczne. Podczas procesu
komunikacji liczy się nie tylko CO, ale również JAK. Dlatego doceńmy rolę komunikacji
niewerbalnej, w tym kontaktu wzrokowego, który stanowi jeden z najważniejszych
elementów tejże.
Czy należy utrzymywać kontakt
wzrokowy z rekruterem? Oczywiście, że tak. Jeżeli kandydat przez całą rozmowę
nie patrzy na interlokutora, tylko z uporem wpatruje się w podłogę, nie zachęca
do zatrudnienia swojej osoby. Wiadomo, stres robi swoje i czasem łatwiej jest wbić
wzrok w jakikolwiek punkt, który nie jest rekruterem. Jednak wtedy sprawia się
wrażenie osoby chorobliwie nieśmiałej, przestraszonej, niepewnej. Rekruter może
uznać, że taki kandydat coś ukrywa albo nie potrafi nawiązywać właściwych
relacji interpersonalnych. Poza tym ciężko poczuć sympatię do kogoś, kto
usilnie unika patrzenia prosto w oczy.
Słowem, kontakt wzrokowy z
rekruterem nawiązany być musi. Jednak pamiętajmy, żeby robić to dobrze. Należy
patrzeć w oczy przez około 60 % całej
rozmowy kwalifikacyjnej (oczywiście nie liczymy tego czasu z zegarkiem w ręku;
robimy to – nomen omen – na oko). Uporczywe wpatrywanie się w oczy przez calutką
rozmowę jest nienaturalne i niezręczne i najprawdopodobniej wywoła u rekrutera
niepokój oraz dyskomfort.
Nie da się jednocześnie patrzeć w
obie gałki oczne rozmówcy. Warto więc przenosić wzrok raz na jedno, raz na
drugie oko. Bezpiecznie jest kierować spojrzenie na punkt między brwiami – nie
patrzymy bezpośrednio w oczy, ale wyglądamy, jakby tak było – to znacznie
ułatwia kontakt w tak stresującej sytuacji jak rozmowa kwalifikacyjna.
Często przyjmuje się, że kłamca
nie patrzy w oczy. Nieprawda. Wielu wytrawnych kłamców bez problemu kieruje
spojrzenie prosto na rozmówcę. Dlatego nie bójmy się od czasu do czasu odwracać
wzroku. To jest całkiem naturalne, na przykład przy zastanawianiu się nad jakąś
kwestią.
Warto też dla pewności dodać, że
nie należy na dłużej utkwić wzroku w jednym punkcie, na przykład na lampie w
pokoju. Oczywiście źle jest również patrzeć przez dłuższy czas na jakiś element
osoby rekrutera, powiedzmy na włosy. Rozmówca może wtedy poczuć niepewność i
zacząć się zastanawiać, czy z jego fryzurą wszystko w porządku.
Na koniec dodam, że dobrze jest
powstrzymywać się od nerwowych reakcji typu częste mruganie albo rozbiegany
wzrok. Taki stale mrugający kandydat prezentuje się jako człowiek znerwicowany,
który nie potrafi sobie poradzić w sytuacji stresowej. Trudniej zaufać osobie
zdenerwowanej, nawet gdy samej treści wypowiedzi nie można nic zarzucić.
Oczywiście na stan rozmowy
kwalifikacyjnej składa się szereg czynników, ale nie bagatelizujmy roli wzroku.
Nauczmy się panować nad spojrzeniem podczas sytuacji biznesowych, a wpłynie to
pozytywnie na jakość naszych kontaktów, nie tylko zawodowych.
Na prawdę zawarłeś w tym artykule sporo ciekawych i przydatnych porad. Mam jednak jeszcze pytanie o agencje pośrednictwa pracy. Mój znajomy niedawno dzięki agencji MG Solutions znalazł na prawdę ciekawą pracę i chciałem się Ciebie zapytać czy uważasz, że warto jest szukać zatrudnienia właśnie w ten sposób?
OdpowiedzUsuń