W dzisiejszych
czasach list motywacyjny stanowi niemal niezbędny element procesu
rekrutacyjnego. W większości ogłoszeń o pracę widnieje wymóg przysłania nie
tylko samego CV, ale również listu motywacyjnego. Miejmy świadomość, że
napisanie listu daje nam sposobność do zaciekawienia pracodawcy i pokazania, iż
mamy nie tylko cenne doświadczenie i odpowiednie kwalifikacje, ale również
ciekawą osobowość. Wbrew pozorom nie jest łatwo napisać dobry list motywacyjny.
Dlatego poniżej umieszczam 7 najczęściej
popełnianych błędów przy pisaniu listu motywacyjnego:
1.
Powielanie
treści zawartych w CV.
Mamy CV, więc
napisanie listu motywacyjnego poszło szybko: wystarczyło przepisać to, co było
w CV, jedynie przekształcając treść w zgrabne zdania. Rekruter, czytając list,
utrwali sobie informacje, które wyszczególniliśmy w CV. Dzięki temu na pewno
nie pominie tego, co istotne.
Pisząc list motywacyjny, w którym nie ma nic nowego, w żaden sposób nie zainteresujemy
rekrutera. Jeżeli nie przedstawimy się w sposób interesujący, nie będziemy
spostrzegani jako warci uwagi i zatrudnienia.
Ukończyliśmy
dwa kierunki studiów, co oczywiście znalazło się w CV. Więc po co w liście podawać
jeszcze raz te kierunki, dla pewności dodając również uczelnię? List motywacyjny NIE JEST powtórzeniem CV w innej formie. Ma stanowić uzupełnienie i
pogłębienie tego, co znalazło się w CV. Powinien rozwijać treści CV i dodawać
nowe informacje, które nie pasowały do tego, aby zawrzeć je w CV. Jeżeli w CV
zawarliśmy listę szkoleń, w których braliśmy udział, nie wypisujmy tych szkoleń
w liście. Możemy natomiast napisać, jakie umiejętności nabyliśmy dzięki tym
szkoleniom. Jeśli na studiach wykonaliśmy ważny projekt, po to mamy list motywacyjny, żeby o tym wspomnieć. Pamiętajmy, żeby w liście motywacyjnym
pojawiła się nowa jakość. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy pochwalili się
tam szczególnymi sukcesami i sytuacjami, które wpłynęły na nasz dorobek zawodowy.
Możemy wspomnieć o planach ważnych z punktu widzenia pracy.
2.
Stosowanie
ogólników.
Ufff, udało
nam się wstawić do listu motywacyjnego praktycznie wszystko z listy wymagań
danego ogłoszenia o pracę. Napisaliśmy o tym, że jesteśmy kreatywni i sumienni,
dobrze pracujemy w zespole, świetnie organizujemy pracę własną, rewelacyjnie
radzimy sobie ze stresem, nie boimy się nowych wyzwań. Skoro mamy to na
papierze, to faktycznie tak jest. Rekruter zdecydowanie nam uwierzy, że
posiadamy te umiejętności.
Jeżeli
rekruter otrzyma informacje niepoparte przykładami, nie uwierzy nam na słowo,
nie łudźmy się. Brak argumentów popierających nasze deklaracje świadczy na
naszą niekorzyść. Wręcz możemy być posądzeni o mijanie się z prawdą w celu
podrasowania dokumentów aplikacyjnych.
Pisanie o
swoich kompetencjach osobowych, bez poparcia ich konkretami i faktami, mija się z celem. Nie stosujmy bezmyślnie ogólników, podajmy przykłady. Jeśli
mówimy, że dobrze pracujemy pod presją czasu, wspomnijmy sytuację zawodową,
w której faktycznie musieliśmy się wykazać tą umiejętnością. Jeżeli
przedstawiamy siebie jako kreatywnych, napiszmy o jakimś projekcie wymagającym
od nas akurat tej cechy. Umiejętnie funkcjonujemy w zespole? Wypiszmy pełnione obowiązki, które wiązały się z koniecznością pracy w zespole. Nie boimy się
wyzwań? Dajmy przykład, jakich nowych działań się podjęliśmy i z jakim efektem.
3.
Kolokwialny
styl i potoczny język.
Te wszystkie
dokumenty rekrutacyjne wydają się takie suche, urzędowe, sztywne. Nie podoba
nam się to. W związku z tym napisaliśmy list motywacyjny bardziej przystępnym
językiem. Dzięki temu będziemy spostrzegani jako wyluzowani, interesujący,
komunikatywni. Pojawiło się sporo kolokwialnych zwrotów? To nic, pokazaliśmy
się od ludzkiej strony. Rekruter z pewnością to doceni.
Nie doceni.
Potraktuje nas jako niepoważnych, niefachowych, niesolidnych. Skoro w taki
luzacki sposób podchodzimy do poszukiwania pracy, czy wykażemy się
odpowiedzialnością i obowiązkowością w pracy?
Nie
zapominajmy, że list motywacyjny ma być profesjonalnym dokumentem. A więc nie
ma w nim miejsca na potoczny język. Nawet przy aplikowaniu na bardziej
kreatywne stanowiska musimy pamiętać, że należy zachować pewien poziom
wypowiedzi. Kolokwializmy i mało profesjonalne zwroty pod żadnym pozorem nie
powinny się znaleźć w liście motywacyjnym.
4.
Zbyt
dużo informacji.
Mamy
pracodawcy tyle do powiedzenia odnośnie naszej osoby. Każda rzecz, którą
robiliśmy, wydaje się taka ważna. Wręcz niezbędna. Boimy się pominąć cokolwiek.
A nuż akurat ta informacja okaże się kluczowa? Dlatego na wszelki wypadek
napisaliśmy wszystko, co nam przyszło do głowy. Ojej, list motywacyjny zajął dwie
strony czcionką 10? Żaden problem, wyjdzie na to, że mamy naprawdę bogate doświadczenie i
umiejętności. Rekruter z pewnością się zachwyci naszymi
sukcesami.
Przesadnie
długi list motywacyjny absolutnie nie ułatwi nam dostania się na rozmowę
kwalifikacyjną. Udowodnimy w ten sposób, że nie potrafimy dokonać selekcji
informacji, że nie umiemy zdecydować, co
jest ważne, a co nie. Albo że po prostu nie chciało nam się przysiąść na chwilę
i zastanowić nad treścią dokumentu.
List motywacyjny nie powinien przekraczać objętości jednej strony A4. A w większości przypadków treść nie powinna być
dłuższa niż pół strony. Dlatego należy poświęcić trochę uwagi na przesianie
informacji i wyrzucenie części z nich. Nie zawsze jest to łatwe, wiem. Ale
powinniśmy dokonać wyboru, które dane są najważniejsze, a bez których jednak
możemy się obejść. List motywacyjny nie jest rozprawką. Musi być zwięzły i
konkretny.
5.
Nieczytelny
wygląd.
Zadbaliśmy o
wysoką jakościowo treść listu. Wszak to jest ważniejsze niż forma. Po co tracić
czas na formatowanie treści? Mamy więc czarną czcionkę na białym papierze. Bez
akapitów i wyjustowania tekstu. Bez interlinii. Czcionką dziesiątką. Da się
przeczytać? No, jakoś się da. Więc wszystko wydaje się w porządku.
Jeżeli nie
podjęliśmy wysiłku, aby uczynić nasz dokument czytelnym, nie dziwmy się, jeżeli
będziemy postrzegani jako osoby chaotyczne, niedbałe i pozbawione
profesjonalizmu. Nie mówiąc już o tym, że damy dowód, iż nie radzimy sobie
wystarczająco z obsługą edytora tekstowego.
Oczywiście,
najważniejsze jest to, CO napiszemy w liście motywacyjnym, ale nie zapominajmy, że liczy
się, JAK to wygląda. Nie każmy rekruterowi wczytywać się w dokument pozbawiony
jakiejkolwiek przejrzystości. Absolutnie obowiązkowo należy wprowadzić elementy
typu: odpowiednio duża i czytelna czcionka; akapity; wyjustowanie tekstu;
przerzucenie literek-sierotek do następnej linijki; interlinia. Warto także
wytłuścić słowa-klucze. Wtedy rekruter już na pierwszy rzut oka widzi to, co w
liście motywacyjnym najważniejsze. Ale nie przesadzajmy w drugą stronę i nie
pogrubiajmy połowy dokumentu. Sprawmy, żeby list swoją formą zachęcał do przeczytania
całości. Większość ludzi jest wzrokowcami i ładnie sformatowany dokument spotka
się z większą aprobatą niż prosty, standardowy tekst. Dobrym pomysłem może być
także dopasowanie wyglądu listu do wyglądu CV, żeby oba dokumenty stanowiły
klarowną całość. CV ma kolory i elementy graficzne? Dorzućmy je też w subtelny
sposób do listu motywacyjnego.
6.
Błędy
ortograficzne, interpunkcyjne i stylistyczne.
Bardzo ładnie
przedstawiliśmy swoje zalety i kompetencje – sensownie i z podaniem przykładów.
Ale w tekście pojawiają się mniej lub bardziej rażące błędy: ortograficzne,
interpunkcyjne, literówki, a także
niepoprawna składnia. No trudno, nie każdy musi ogarniać każdy niuans języka polskiego.
Co taki list motywacyjny o nas
mówi? Że skoro nawet nie chciało nam się starannie sprawdzić zawartości dokumentu aplikacyjnego, to zdecydowanie nie poradzimy sobie w bardziej złożonych i
wymagających sytuacjach. Prezentujemy się jako jednostki niekompetentne,
leniwe, niechlujne. Tego typu błędy praktycznie nas dyskwalifikują już na
starcie.
Pamiętajmy,
żeby bardzo starannie przeczytać napisany list motywacyjny, najlepiej kilka
razy. Warto również sprawdzić w edytorze tekstowym, czy któreś słowa
podkreślają się na czerwono (ale miejmy świadomość, że Word nie wychwyci wszystkich popełnionych błędów). Warto też dać dokument do przeczytania komuś
innemu – on może zauważyć coś, co nam umknęło.
7.
Wysyłanie
jednej wersji wszędzie.
Udało się w
końcu napisać w miarę sensowny list motywacyjny? Świetnie, to teraz pora na
wysyłkę. Znaleźliśmy kilka ogłoszeń o pracę, więc wszędzie wysyłamy ten sam
list. Po co cokolwiek zmieniać, przecież tekst brzmi ładnie i znakomicie
prezentuje nasze atuty. A wprowadzanie zmian wymaga czasu. To
pracochłonne dziesięć razy przekształcać list w przypadku dziesięciu ogłoszeń o
pracę.
Powielanie
jednego listu nie zadziała na naszą korzyść. Jeśli już na pierwszy rzut oka
widać, że taki list motywacyjny jest uniwersalnym szablonem i nie został spersonalizowany, bardziej sobie
zaszkodzimy niż pomożemy. Pokażemy, że nie zależy nam zbytnio na danej pracy,
skoro nie chciało nam się nawet wysilić na dopracowanie listu motywacyjnego.
Wyjdziemy na osoby leniwe, niezaangażowane i pozbawione większych ambicji.
Należy
przyjrzeć się wymogom zawartym w ogłoszeniu i odpowiednio zmodyfikować bazowy
list, aby widać było, że przeczytaliśmy to ogłoszenie i że piszemy nie do
wszystkich firm, ale do tej jednej konkretnej firmy. Nie zapomnijmy również o
umieszczeniu odpowiedniej nazwy stanowiska, na które aplikujemy, oraz
numeru referencyjnego, jeśli takowy znalazł się w ogłoszeniu. Warto też
wspomnieć o tym, gdzie znaleźliśmy daną ofertę pracy.
List motywacyjny jest wymogiem współczesnej rekrutacji i nic na to nie poradzimy.
Dlatego warto poświęcić temu dokumentowi dużo uwagi, bo to może zaprocentować
przy zdobywaniu pracy. Nie bagatelizujmy roli listu i nie zapominajmy o
zwróceniu uwagi na powyższe informacje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz